poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Walizka minimalistki - pakowanie



Moim stałym wakacyjnym marzeniem było zredukowanie bagażu do minimum. Od dziecka mam bardzo dziwne upodobanie do ograniczania sobie własnej wygody i serwowanie podnoszenia ciężarów, za każdym razem kiedy tylko trafia mi się jakiś dłuższy wyjazd. Na próżno zdawały się porady koleżanek, czytanie praktycznych poradników, czy robienie list. W tym roku postawiłam sobie wyzwanie zmieścić się do jednej, małej walizki. Inni potrafią, ja też potrafię. Jak tego dokonałam zobaczcie sami.

Na pierwszy ogień poszły kosmetyki. Wysypałam całą zawartość swojej kosmetyczki i zrobiłam dokładny research czego tak naprawdę będę potrzebować. Jak się okazało połowa moich upiększaczy stała się niepotrzebna. Oprócz tzw. basicowej bazy (tusz, eyeliner, balsam do ust) ograniczyłam się do filtru przeciwsłonecznego, balsamu po opalaniu, maski do stóp i perfum, które towarzyszą mi na co dzień. Da się? Pewnie, że tak. Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku i praktycznego myślenia, a problemy bagażowe rozwiązują się same. 


Topy w te wakacje ograniczam do minimum. Zawsze miałam wielki problem co wybrać na wyjazd, w czym będę wyglądać dobrze i w czym najczęściej chodzić. W tym roku postawiłam na praktyczność i wygodę. Na ogół na wyjeździe chodzimy w kilku wybranych t-shirtach, które zawsze na bieżąco można wyprać. Ja wybrałam dwa klasyczne, które bez problemu zestawię z dowolnymi spodniami, czy spódnicą i dwa bardziej ozdobne na wieczorny spacer po mieście. Ich fasony świetnie sprawdzają się w upalne dni, a na chłodniejsze chwile zabieram ze sobą ramoneskę.


To samo tyczy się dolnej części garderoby. Spódnic nie zabieram, bo doskonale wiem, że w wakacje nie wiedzieć czemu stronię od nich jak tylko mogę. Najlepiej czuję się w spodenkach, dlatego stawiam na te klasyczne - krótkie jeansy i białe koronkowe na bardziej upalne dni. Długie, lniane natomiast świetnie sprawdzą się na deptaku do ozdobnych japonek, czy sportowych trampek. 

Przy wyborze butów kieruję się jedyną, świętą dla mnie zasadą - wygoda, wygoda i jeszcze raz wygoda. Koniecznie na płaskiej podeszwie, bez skomplikowanych zapięć, które można szybko wsunąć na stopę i biegać w nich przez cały dzień. Nie mogło być zatem inaczej. Wybór padł na najwygodniejsze i zarazem najbrzydsze klapki świata, trampki do biegania po mieście i żelowe sandałki z metalowymi aplikacjami, coś bardziej eleganckiego i ozdobnego. 

Zapinam właśnie zamek w walizce i nie mogę wyjść z podziwu, że w tym roku potrafiłam się tak zorganizować, nie zabierając przy tym  połowy swojej szafy. Lekcje praktycznego pakowania (możecie o tym przeczytać m.in. u Asi) nie poszły jednak na marne. A jak wyglądają Wasze wakacyjne bagaże? Też macie problem z wyborem odpowiedniej garderoby?

Podziel się tym wpisem!

17 komentarzy

  1. świetny wpis, piękne ciuchy i świetne perfumy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze mam ten sam problem. ; ) Zabieram masę rzeczy... A większości z nich później nawet nie wyjmuję z torby! ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. mój osobisty rekord to wyjazd do Barcelony na 10 dni z bagażem podręcznym (!!!) w postaci dużej, damskiej torebki, w której swoje miejsce znalazł min mini czajnik elektryczny i dwie dodatkowe pary butów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wow! gratuluję i zazdroszczę takiej organizacji! :)

      Usuń
  4. Cześć.
    Reprezentuje nową markę Blurred Lines i chciałabym Pani zaproponować ofertę współpracy. Chcielibyśmy aby zaprezentowała Pani nasz produkt/produkty na swojej stronie. Jeżeli wyrazi Pani chęć podjęcia współpracy proszę o kontakt mailowy w celu ustalenia szczegółów. Poniżej link do naszej strony, na której znajduje się więcej informacji. http://blurredlines.tictail.com/
    Proszę o odpowiedź nawet w przypadku, jeżeli oferta Panią nie interesuje.
    Pozdrawiam
    Ewa Krawczyk
    blurred.store@gmail.com
    http://blurredlines.tictail.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. dobre rady zawsze w cenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie te perfumy! Ja niestety także mam ten problem, że biorę na wyjazd wszystko - bo przecież się przyda, a później połowy z tych rzeczy nawet nie założę... ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń