16/01/17 ulubiona biżuteria

Coco Chanel mówiła, że każda kobieta potrzebuje niezliczonej ilości pereł. Sama twierdziła jednak, że drogocenną biżuterię powinno się zostawić na specjalne okazje, a epatowanie nimi na co dzień jest po prostu w złym guście. Dlatego też sznur pereł podarowany od Romanowów doczekał się swojej kopii, w której chodziła niemal wszędzie.

Zapewne niewiele z nas stać na podobną ekstrawagancję, jednak nie od dzisiaj wiadome jest, że każda kobieta ma swoją ulubioną biżuterię, bez której nie wyobraża sobie swojego stylu. W dzisiejszym wpisie postanowiłam pokazać Wam, po które ozdoby zazwyczaj sięgam i dlaczego tak bardzo je lubię.

pierścionek z literką ,,s" - vintage

pozostałe - Maria Black

Jeśli decyduję się na pierścionki, zwykle wybieram skromne modele z małymi oczkami. Jedyny pierścionek z dużym oczkiem jaki mam, to złoty z błękitnym kamieniem. Jest pamiątką po babci, jednak nie założyłam go jeszcze ani razu, bo jest na mnie za duży. Czeka cierpliwie by zanieść go do złotnika, jednak wydaje mi się, że tego typu biżuteria po prostu do mnie nie pasuje.

Pierścionek ze zdjęcia powyżej to jeden z moich ulubionych, do którego mam duży sentyment. Dostałam go w prezencie od dziadka na szesnaste urodziny i od tej pory się z nim nie rozstaję.

zegarek - Cluse

pierścionki - Metisu

Złoto, czy srebro?

Kiedyś na to pytanie odpowiedziałabym bez wahania, że złoto. Zawsze, gdy kupowałam biżuterię musiała być złota lub przynajmniej pozłacana i nigdy nie rozumiałam osób, które mają podobny wybór i mogą decydować się na drugą opcję. Przecież złoty kolor pięknie rozświetla naszą cerę i dodaje szyku nawet najbardziej zwyczajnej sukience. Od pewnego czasu jednak zaczęłam również inwestować w srebrne dodatki, które noszę równie chętnie, jak do niedawna te złote. Uczciwie muszę przyznać, że one w równym stopniu potrafią pięknie wyglądać na ciele i kontrastować z naszą karnacją (szczególnie, gdy jest lekko muśnięta słońcem).

A Wy, który kolor najczęściej wybieracie?