środa, 15 listopada 2017

15/11/17 codzienna pielęgnacja



Codzienna pielęgnacja twarzy to nadal temat, którego nieustannie się uczę. Moja cera choć nie ma problemu z wypryskami, często skłonna jest do podrażnień i wysuszeń głównie na skutek stresu oraz zmian klimatu (co ostatnio wyjątkowo odczułam przez dłuższy pobyt w nowym miejscu). W kosmetykach do pielęgnacji skóry twarzy stawiam więc na możliwie jak najbardziej naturalne produkty, ponieważ to one sprawdzają się u mnie najlepiej. Z biegiem czasu przekonałam się, że kosmetyki z górnej półki nierzadko ustępują miejsca tym tańszym, lecz bardziej skutecznym. Na szczęście etap przepłacania za prestiż marki mam już dawno za sobą i wreszcie mogę cieszyć się ze skutecznych produktów, które nie tylko są przyjazne dla mojego portfela, ale potrafią poradzić sobie z problematyczną cerą. W tym wpisie dzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami, zapraszam:


Pielęgnacja twarzy
Markę Sylveco odkryłam zupełnie przypadkiem, gdy została mi polecona przez farmaceutę i od tamtej pory jestem jej wierna. Rumiankowy żel do mycia twarzy skutecznie oczyszcza skórę, odblokowuje pory i reguluje wydzielanie sebum. Jest hypoalergiczny i zawiera bardzo łagodny środek myjący, dzięki czemu moja twarz w kontakcie z produktem nie jest podrażniona. Na etykiecie jest napisane, by podczas jego stosowania omijać okolice oczu. Ja jednak płynem robię całkowity demakijaż i jeszcze nigdy nie odczułam żadnego pieczenia lub podrażnień. Polecam wszystkim z Was, którzy podobnie jak ja, mają uczulenia na produkty z antybakteryjnym aloesem. Sprawdzi się doskonale. 

Po oczyszczeniu skóry twarzy przychodzi czas na jej nawilżenie, z czym świetnie radzi sobie linia Organique Hydrating Therapy. Na dzień używam koncentratu do twarzy z dużą zawartością kwasu hialuronowego. Ma on za zadanie głęboko nawilżyć i rozświetlić skórę. Przed pójściem spać stosuję maskę-krem do twarzy, szczególnie polecanego dla skóry suchej, zmęczonej, odwodnionej i matowej (czyli dokładnie takiej jak moja). Wyciąg z masła shea i oleju sezamowego pomaga wzmocnić efekt nawilżenia oraz ochronić przed dodatkowymi podrażnieniami. Oba produkty zawierają ekstrakt z dyni i są naprawdę bardzo skuteczne. Dodatkowym plusem jest fakt, że mogą ich używać również weganie. 


Pełne nawilżenie i odpowiednio dobrany zapach
Masła do ciała Organique polecało mi już wiele koleżanek i w końcu postanowiłam im zaufać. Od tamtej pory nie wyobrażam sobie, bym mogła stosować inne balsamy i kremy. Jak już wcześniej wspominałam moja skóra jest atopowa, a w konsekwencji bardzo trudna do nawilżenia. Szybko się wysusza i skłonna jest do podrażnień. Tak naprawdę mało który produkt może sobie z nią poradzić. Balsam do ciała z masłem shea pozwala na dogłębną regenerację mojej skóry i pozostawia ją nawilżoną przez bardzo długi czas. Gdy nakładam go na noc, nawet na drugi dzień po przebudzeniu jestem w stanie wyczuć film, który kosmetyk pozostawia po sobie. Dodatkowym jego atutem jest skład: wcześniej wspominane masło shea, olej sojowy, z awokado i pestek winogron. Stosuję go również jako balsam do ust, naprzemiennie z kremem Dove

Mgiełka z czarnej orchidei to moja nowa rewolucja zapachowa. Używałam jej latem, ale zapach jest na tyle słodki i intesywny, że równie doskonale sprawdza się w sezonie jesienno-zimowym. 


Podziel się tym wpisem!

6 komentarzy