Niedawno przeczytałam artykuł na temat zawyżania cen przez polskie sieciówki. Na oryginalne ceny w walucie euro naklejane są polskie w złotówkach, często w o wiele większej od oryginalnej wartość za towar. Z czego to wynika?
O tym, że ceny w polskich oddziałach sklepów są często wyższe niż w innych krajach na terenie Europy wiadomo nie od dziś. Pracownicy sieciówek sami zachęcają do zrywania polskich cen, aby zobaczyć tę właściwą, w walucie euro. Po przeliczeniu nawet najdroższego kursu i tak okazuje się, że często przepłacamy od oryginalnej ceny nawet o 40%. Właściciele firmy Inditex tłumaczą jednak, że ceny artykułów w sklepach w każdym kraju ustalane są indywidualnie, w zależności od kondycji rynku.
Jak się później okazało odpowiedzialność za tak wysokie ceny, za niekoniecznie adekwatną do niej jakość produktu, dyktują warunki naszej gospodarki. Podczas gdy w innych krajach europejskich sklepy sieciówkowe nierzadko można spotkać na ulicach (gdzie cena za wynajem lokalu jest o wiele niższa, niż np. w galerii handlowej) u nas nie ma to praktycznie miejsca. Z 8 sklepów firmy H&M może jeden z nich znajdzie się w budynku na ulicy, podczas gdy na Zachodzie liczba ta wynosi od 3 do nawet 4. Polskie sieciówki nie zawyżają zatem cen produktów, aby zarobić, lecz po to aby najzwyczajniej w świecie się utrzymać.
Wygląda zatem na to, że pieniądze, które wydajemy w polskich sieciówkach z powodzeniem moglibyśmy przeznaczyć na zakupy w rodzimych, niszowych markach. Wysokie ceny produktów sprawiają, że niektóre sklepy (jak Zara lub Mango) dla przeciętnego Polaka jeszcze przez jakiś czas będą uchodzić za te bardziej luksusowe.
A jak naprawdę jawi się luksus w Polsce? O tym poczytacie w następnym wpisie, zapraszam! :)
źródło: http://bit.ly/2ddbFKs
dress_zara (similar here) boots_zara (similar here) choker_bershka (similar here) watch_daniel wellington lashes_gosia litwińska
Świetnie wyglądasz, taką jesień to ja lubię!
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz, szczególnie podoba mi się sukienka zestawiona ze skórzanymi i lakierowanymi ciężkimi elementami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola
pięknie <3
OdpowiedzUsuńdlatego ja się ubieram w lumpexach ^^
OdpowiedzUsuńKochana cudowna stylizacja! ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny outfit , super zdjecia
OdpowiedzUsuńhttp://xthy.blogspot.com/
Sukienka ma piękny wzór :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! :)
OdpowiedzUsuńCudne printy ma ta kiecka.
OdpowiedzUsuńCudnie wyglądasz! Ale to prawda, że na zachodzie Europy sieciówki mają niższe ceny i większe przeceny...
OdpowiedzUsuńA czy to nie jest też po trochu tak, że ubrania sieciówkowe same z siebie tu czy tam nie są aż tak tanie (i to też zależy które, bo taki Primark czy Sinsay to jest jednak już półka bazarowa jeśli o ceny idzie), ale w Polsce dochodzi do tego jeszcze kwestia podatku vat?
OdpowiedzUsuń22% to nie tak mało w sumie...
Za granicą nawet jak ciuch nie jest tani, to zarobki są wyższe.
w Polsce nawet 50 zł za bluzkę to dla większości przeciętnych Polek cena astronomiczna.
Świetny, spójny zestaw!
I tak Ci w nim ładnie - chociaż takie okołoboho klimaty to chyba nie do końca Twoja bajka, prawda ;)?
Niestety masz rację. Polskie zarobki w porównaniu z sieciówkowymi cenami są niewielkie, dlatego kwota 50 zł za cienki topik niekoniecznie dobrej jakości, wydaje się nam oczekiwaniem z kosmosu. Oczywiście, w przypadku niektórych marek płacimy już za prestiż (chociażby Zara, w naszym kraju uchodzi za eksklyzywną, choć jakość wykonania niektórych jej produktów pozostawia wiele do życzenia, mimo to kobiety są w stanie przepłacać za daną rzecz ,,bo to przecież ubranie z Zary").
UsuńA co do zestawu, choć rzadko go przemycam do swoich strojów, bardzo lubię boho. :)
Ja uważam, że z Zarą jest inny problem - moim zdaniem większość tych ubrań jest niepraktycznie ładna.
UsuńNie wiem, czy zrozumiesz o co mi idzie.
Jakościowo to te droższe ciuchy (czyli nie TRF, ta damska, normalna ;P) mają bardzo porządne składy - widać to w płaszczach i swetrach choćby.
Ale wzornictwo jest bardzo udziwnione.
Za takie same pieniądze za jakie mogę kupić płaszcz czy skórzane buty w Zarze kupię je w innym sklepie w tym samym przedziale cenowym, ale buty będą mniej fikuśne (bez żadnych szpicy, klamerek itp i na normalnym obcasie, a nie na okresowo modnym klocku - co mi po tym, że but będzie spoko przez trzy lata, jak za rok będę się wstydziła w tym wyjść do ludzi), a płaszcz w normalnym, dostosowanym do polskich realiów warunków astronomicznych kolorze (sorry, na polską chlupę żółty płaszcz z wełny to zabójstwo dla portfela, na pralnię chemiczną się nie zarobi - dwa spacerki główną arterią miasta i zachlapane to na Amen).
Zara jest lubiana przez blogerki (bo te ciuchy ładnie wyglądają na zdjęciach, tego im nikt nie odmówi), ale znam bardzo mało dorosłych, zawodowo aktywnych osób, które tam kupują.
Natomiast w Polsce będzie się tego typu sklepy uznawać za luksusowe, bo po prostu ceny są astronomiczne w stosunku do tych zarobków, o których pisałam.
No wiesz - jak zarabiasz 1300 zł, to płaszcz za 600 jest dla Ciebie jednak kosmosem :D
podpisuje pod komentarzem powyżej! :) a co do stylizacji pięknie i jesiennie :)
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńa co do cen - zgadza się, są ustalane dla każdego kraju i na to wpływu nie mamy :)
pozdrawiam!
No dla mnie Zara luksusem nie jest, bo to po prostu często badziew z wysoką ceną. Za luksus natomiast uważam Promod :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz :)
Cudowna stylizacja <3
OdpowiedzUsuńwww.ladyagat.com